Opłacana przez podatników Telewizja Kurskiego jest mieszanką kłamstwa, wsiowego show-biznesu z twarzą kabotyna Jakimowicza pod rękę z Ogórek, zgranych telenowel, szmirowatych festiwali i odpustowych discopolo. W najlepszym czasie antenowym coraz gromadniej występują wynajęte „autorytety”; nikomu nieznani poważni historycy, uczeni, handlarze oszustwem z dziwacznych uczelni i instytucji oraz sprawdzeni na froncie starzy towarzysze w rodzaju sekretarza KC PZPR Króla i zawsze wstawionego Trotyla Gmyza. Cioty Rewolucji depczą prawdę pod przewodem Holeckiej o oczach tęskniących do rozumu. Pereira zmusza pracowników do kłamliwego paskowania. Orkiestra Rachonia, mówiącego po angielsku jak słynny policjant z ,,Allo, allo’’ - przeniesiona z Republiki fałszuje bez przerwy. Ziemiec kłamie równo, jednak po oczach widać, że cierpi. Iluzjonista Klarenbach zawsze gładko odpowiada na własne pytania. Gdyby nie wolne media, suweren nigdy by się nie dowiedział o przekrętach i nieudolności władzy, o utopionych i skradzionych milionach złotych.