Czwartkowa rozmowa rozpoczęła się od projektu renty wdowiej, który w ostatnich miesiącach bardzo mocno promuje Lewica. Jej przedstawiciele w ostatnich tygodniach wychodzą na ulice miast, rozmawiają z mieszkańcami i przekonują ich do złożenia podpisów pod obywatelskim projektem. - Jesteśmy partią, która lubi rozmawiać z ludźmi i która się tego nie boi. To jest ustawa, na którą czeka ok. 1,5 mln wdów i wdowców. Lewica złożyła projekt ustawy do sejmu, ale pani marszałek wrzuciła go do tzw. "zamrażarki". Stąd obywatelska inicjatywa ustawodawcza, do końca marca chcemy zebrać minimum 100 tys. podpisów - tłumaczył gość Porannej Rozmowy. Poseł dodał, że od czasu złożenia projektu do sejmu, marszałek będzie miała trzy miesiące na poddanie go pod głosowanie, czyli jeszcze w tej kadencji. - Chcemy sprawdzić, jak ważne są losy emerytów, gdy umiera współmażonek, a koszty życia są takie same lub nawet wzrastają - dodał Arkadiusz Iwaniak.
https://dami24.pl/poranna-rozmowa/poranna-rozmowa-arkadiusz-iwaniak/25780
Co martwi mieszkańców Radomia?
Kilka miesięcy temu - z racji na brak parlamentarzystów Lewicy z ziemi radomskiej - poseł Arkadiusz Iwaniak oraz posłanka Anna Maria Żukowska otworzyli biuro poselskie w Radomiu. Z jakimi problemami zgłaszają się radomianie? - Jestem pewien, że wkrótce się to zmieni i przedstawiciel tej ziemi z Lewicy będzie w parlamencie. Przekrój spraw jest różny. Od emerytów służb mundurowych, którzy mają zmniejszoną emeryturę tylko dlatego, że pracowali w poprzednim systemie, po osoby, które zostały źle potraktowane przez urzędy. Ważną kwestią jest wykluczenie komunikacyjne, do czego przyczyniła się likwidacja PKS-u - oznajmił Iwaniak.
Podział województwa i środków finansowych
Arkadiusz Iwaniak reprezentuje ziemię płocką. Jak podchodzi do tematu podziału województwa mazowieckiego i ustanowienia jego stolicy w Radomiu? - W pewnym sensie Płock i Radom ze sobą rywalizują, ale nie mam z tym problemu, jeśli stolica maiałaby znajdować się w Radomiu. Te dwa miasta, podobnie jak Ostrołęka, Ciechanów czy Siedlce są pokrzywdzone, bo ze statusu wojewódzkiego zostały zdegradowane do miast powiatowych. Radom jest drugim największym miastem na Mazowszu i zrozumiałe, że po wydzieleniu Warszawy to on byłby naturalnym kandydatem na stolicę - oznajmił Iwaniak.
Poseł Lewicy mocno skrytykował postawę Adama Struzika, marszałka województwa mazowieckiego, który również pochodzi z Płocka. Chodziło o środki finansowe, a dokładnie ich podział. Wielokrotnie padały głosy, że region radomski jest pokrzywdzony właśnie na rzecz ziemi płockiej. - Widzę jak dzielone są pieniądze i mogę potwierdzić te opinie. To są nasze wspólne pieniądze i powinny być dzielone po równo. Chodząc po targowiskach czy ulicach słyszę głosy, że macie poczucie złego traktowania - powiedział Iwaniak.
Czwartkowy gość uważa jednak, że pomysł wydzielenia Warszawy z województwa mazowieckiego nie przyniesie dużo korzyści, wręcz przeciwnie. Ma natomiast inny pomysł. - Uważam, że warto byłoby powrócić do formuły 49 województw, czyli stanu sprzed reformy z 1998 r. Wtedy podział funduszy unijnych byłby zupełnie inny. Nie chciałbym w przyszłości takiej sytuacji, że jak np. marszałek będzie z Radomia to wtedy Płock będzie pokrzywdzony, bo ktoś będzie chciał odegrać się za poprzednie lata - powiedział Iwaniak.
Kto jest liderem Lewicy?
Prowadzący Łukasz Kościelniak zwrócił uwagę, że Lewicy na terenie ziemi radomskiej brakuje liderów. - Mieszkańcy mogą kojarzyć Patryka Fajdka, ale pozostałych osób już nie. Nie dyskredytuję ich pracy, natomiast obecnie nie mają głośnych nazwisk, które porwą tłumy. Co pan o tym sądzi? - zapytał. Na odpowiedź gościa nie trzeba było długo czekać.
- Stawiamy na pracę u podstaw, nie wszyscy są super idealni, ale sprawdzają się w innych rolach. Mogę powiedzieć, że ich czas jeszcze nadejdzie. To jest jednak oczywiste, ze potrzeba od jednego do trzech liderów, którzy będą narzucać ton innym - stwierdził Iwaniak.
Lewicy nie ma w Radzie, bo?
Na koniec Kościelniak zapytał swojego gościa o to, czy wierzy, że w następnej kadencji samorządu w radomskiej Radzie Miejskiej pojawi się przedstawiciel Lewicy. W tej chwili takiego nie ma. - Wynika to z naszej głupoty. Decyzje poprzedniego przewodniczącego musiały spowodować dezaprobatę wśród wyborców i konsekwencje odczuwamy cały czas - oznajmił Iwaniak. Poseł dodał, że chodzi m.in. o start na jednej liście wyborczej, ale z ostatnich miejsc oraz brak własnego komitetu wyborczego.
- W przyszłorocznych wyborach prezydentury raczej nie wygramy, ale radnych napewno będziemy mieli - zakończył poseł Lewicy.
