Korzystanie z komunikacji miejskiej bez uiszczenia stosownej opłaty jest wykroczeniem. W artykule 121 § 1 Kodeksu wykroczeń czytamy: „kto pomimo nieuiszczenia dwukrotnie nałożonej na niego kary pieniężnej określonej w taryfie, po raz trzeci w ciągu roku bez zamiaru uiszczenia należności wyłudza przejazd koleją lub innym środkiem lokomocji, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny”. - Za tego typu wykroczenie ustawodawca przewidział karę aresztu od 5 do 30 dni, grzywnę w wysokości od 20 do 5 tys. zł albo karę ograniczenia wolności do jednego miesiąca – wyjaśnia Joanna Kaczmarek-Kęsik, rzecznik Sądu Okręgowego w Radomiu.
Za jazdę bez biletu do aresztu trafili już m.in. mieszkańcy Warszawy, Olsztyna czy Gorzowa Wielkopolskiego. - W ostatnim czasie do Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Radomiu nie wpłynęły tego typu sprawy – informuje Joanna Kaczmarek-Kęsik. - Za to w Wydziale Cywilnym jest wiele wniosków o ściąganie niezapłaconych mandatów za jazdę bez ważnego biletu komunikacji miejskiej – dodała pani rzecznik.
W Radomiu za ściganie „gapowiczów” odpowiada Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji. - W naszym imieniu przeciwko osobom, które ociągają się z uiszczeniem kary za jazdę bez ważnego biletu, pozwy do sądu kieruje Agencja Ochrony Osób i Mienia „Reflex” – wyjaśnia Dariusz Dębski, rzecznik prasowy MZDiK w Radomiu. - Domagamy się wystawienia nakazów zapłaty wobec notorycznych gapowiczów. Dłużnicy z nakazami zapłaty muszą nie tylko uiścić zaległe kary za jazdę bez biletu wraz z odsetkami, ale także zwrócić koszty postępowania sądowego. Jeśli nie zapłacą należności w terminie, wnosimy o wpisanie ich do Krajowego Rejestru Długów. Wtedy taka osoba ma problem z uzyskaniem pożyczki czy prowadzeniem działalności gospodarczej – powiedział Dariusz Dębski.
W Radomiu mandat za jazdę bez ważnego biletu wynosi 150 zł. - Zdarzały nam się osoby, które zostały złapane na jeździe na „gapę” 80, 100 a nawet 150 razy – powiedziała kierowniczka działu reklamacji Agencji Ochrony Osób i Mienia „Reflex”. - Niedawno zgłosił się do nas dłużnik, który zalegał z zapłatą ponad 1 800 zł. Okazało się, że starał się w banku o kredyt i by zniknąć z listy dłużników, zdecydował się natychmiast uregulować zaległość – powiedział Dariusz Dębski.
