To czworoboczna neogotycka budowla na rzucie prostokąta. Dwuspadowy dach wieńczy krzyż. Część szczytowa flankowana jest dwoma filarami, między którymi znajduje się wejście – w kształcie prostokąta, zamknięte odcinkiem łuku. Nad wejściem budowniczowie umieścili plafon z wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej. Dostępu do środka broni dwuskrzydłowa żeliwna krata. We wnętrzu znajduje się ołtarzyk z figurą przedstawiającą Chrystusa i płyta z napisem: „Miłość Boga i bliźniego obowiązkiem jest każdego”.
Nie wiadomo, kto był fundatorem kapliczki ani na jaką intencję została wzniesiona. Ks. Jan Wiśniewski w swoim „Dekanacie radomskim” z 1911 roku rzuca nieco światła tylko na figurę Chrystusa – zanotował, że miał ją wykonać w więzieniu powstaniec listopadowy, co przyniosło mu wolność.
https://www.cozadzien.pl/zdjecia/spacerkiem-po-miescie-kapliczka-jezusa-milosiernego-zdjecia/72951
W latach 20. opuszczoną kapliczkę wzięły pod opiekę uczennice Seminarium Nauczycielskiego Żeńskiego. Ich przełożona Stanisława Wroncka opowiedziała dziewczętom „dwie legendy, krążące wśród ludu miejskiego i związane z tym właśnie posągiem Chrystusa”. Słuchaczki seminarium przytaczają ją w szkolnym pisemku „Ku Słońcu”. „Było to po powstaniu listopadowem, kiedy naród zgnębiony na duchu, zwalczony przemocą wroga, konał w męczarniach gdzieś w tajgach Sybiru, w podziemiach kopalń przykuty do taczek. Cały kraj okryty żałobą, wszystkie więzienia zapełnione po brzegi męczennikami za sprawę wolności Ojczyzny. To też i tu w radomskiem więzieniu dziesiątki powstańców czekały na wyrok” - czytamy w numerze 6 z 1926 roku. - „Między wieloma był chłopiec młody, tak jeszcze życia był chciwy i pełen wiary, że jednak Bóg żyć mu pozwoli. Wierzył w moc cudu i czekał…Chcąc skrócić chwile czekania, poprosił by mu pozwolono rzeźbić. A że szczególnem nabożeństwem otaczał Imię Syna Bożego, pragnął to Imię uwiecznić… Praca to była ciężka, mozolna. Bo ręka, niewprawna do dłuta, nie umiała nim kierować. Z pod nieposłusznego narzędzia, zamiast wymarzonego oblicza, ukazywała się zeszpecona boleśnie niekształtna bryła. Zdawał się tego nie widzieć, zapatrzony w Świętość Dzieła. On czuł, że ten posąg żyje, że Bóg jest z nim. To też, kiedy wyrok śmierci mu odczytano, upadł na kolana i wzywał Boga, by cud uczynił. Prośba jego została wysłuchaną, bo kiedy biedny zmęczony, zbolały zasnął u stóp Pana, zbudził go głos: „Wstań i idź, drzwi twego więzienia stoją otwarte”! Kiedy się ocknął, myśląc, że to sen, ujrzał drzwi jeszcze przed chwilą zamknięte, jak czyjaś niewidzialna otwierała ręka… Wyszedł i już nikt więcej o nim nie słyszał…”
Według drugiej z legend figurę Chrystusa wyrzeźbiło czterech powstańców. „Ci, gdy ukończyli swe dzieło, prosili usilnie by im pozwolono odnieść i samym ustawić rzeźbę na tem miejscu, gdzie się wznosi obecnie w murowanej kapliczce” - czytamy w „Ku Słońcu”. - „A kiedy ustawili posąg i uklękli, gorące modły zanosząc do Boga, nagle głos jakiś szepnął im w piersiach: „Uciekajcie”, a że w tym czasie dookoła rosły gęste lasy, pomknęli do boru… Zniknęli tak, jak tuman gdy się we mgle rozpływa...”
Dalej seminarzystki piszą, że po wielu latach, „kiedy posąg Chrystusa sechł i pękał od wichru i deszczu, znalazł się ktoś litościwy i okrył go dachem drewnianym. Kiedy i ta osłona zapadła się, stanęła murowana kapliczka, hojną ręką wzniesiona”.
W maju 1993 roku kapliczka została wpisana do rejestru zabytków.