Ściany radomskich bloków, murków, garaży, przystanków są notorycznie "zdobione" przez młodych ludzi. To akt wandalizmu czy sztuka?
- Bardzo mnie to denerwuje. Jakieś bohomazy, idiotyczne napisy, zapowiedzi meczów, wulgaryzmy. Po co szpecić nasze miasto jakimiś bazgrołami? - mówi zirytowana Barbara Kowalska z Radomia.
- Nie rozumiem osób, które chodzą po mieście i bazgrzą na wszystkim, co się da. Wszelkiego rodzaju skróty, niektóre z nich obraźliwe w stosunku do policjantów, albo jakieś hasła propagandowe z wulgaryzmami. Jestem mocno zirytowany, kiedy widzę nowo ocieplony kolorowy blok, który już został pomazany przez chuliganów. Dlaczego nikt na to nie reaguje? Tłumaczenie, że dzisiejsza młodzież nie ma, co ze sobą zrobić, bo nie ma pracy, nie ma miejsc, gdzie mogłaby się wyżyć itd., jest nie na miejscu. Nie wszyscy znudzeni życiem mażą po blokach - przekonuje Piotr Zawadzki z Radomia.
Spójrzcie, jak wygląda pomalowany Radom.
[gallery id=21]
A jak komentują to fachowcy? - Jeśli chodzi o tych, którzy chodzą i podpisują się gdzie się da, to nie jest żadna sztuka, tylko wandalizm, niszczenie mienia. Takie malowidła nie mają wartości artystycznych. One nie są ani ciekawe, ani graficznie dobre. Ale jeśli chodzi o prawdziwe graffiti, wykonane umiejętnie, z wyobraźnią, z pomysłem, to jestem na tak. Np. murale, według mnie, to dzieła sztuki. Maluje się je na dużych ścianach. Często są wykorzystywane jako nowatorski sposób reklamy - komentuje Remigiusz Sitek, magister sztuki.
Graffiti może być formą sztuki ulicznej. Mistrzem streetartu jest Banksy z Wielkiej Brytanii. Jego dzieła są
związane głównie z polityką i śmiesznymi sytuacjami. Banksy umieszcza je
w różnych miejscach, często znajdują się one na dużych wysokościach. To
artysta oryginalny, który przedstawia swój światopogląd w sposób
niesztampowy, a za jego przykładem idzie wielu młodych ludzi, którzy chcą w ten sposób wyrazić swoje emocje.
Czy w Radomiu mamy wielu grafficiarzy? Trudno powiedzieć, bowiem ze względu na to, że malowanie graffiti jest nielegalne, żaden autor nie chce się ujawnić, bo mógłby zostać pociągnięty do odpowiedzialności za zniszczenie mienia. Jeżeli straty przekroczyłyby kwotę 250 zł, wówczas grafficiarz odpowiadałby za przestępstwo. Groziłaby mu kara pozbawienia wolności do 3 miesięcy lub grzywna, lub dozór kuratora.
Zatem, w jaki sposób legalnie malować graffiti? Firmy zajmujące się reklamą, poligrafią mogą wykonać taki malunek na życzenie zleceniodawcy. Musi on jednak zdobyć zgodę od urzędu miasta i od właściciela budynku na wykonanie takiego malowidła.
W Warszawie od roku działa strefa legalnego graffiti. Przy Sanktuarium Matki Bożej Nauczycielki Młodzieży, przy skrzyżowaniu Trasy Siekierkowskiej i Józefa Becka, w przejściu dla pieszych pod Puławską przy Wyścigach, przy PKP Włochy oraz na wiadukcie "Płowiecka" można malować bez obaw. Strefy legalnego graffiti są oznaczone specjalnymi żółto-niebieskimi tabliczkami, na których widnieje puszka spray'u. To miejsce pozwala wyrazić emocje, pokazać swoje umiejętności szerszej publiczności, realizację swoich pomysłów twórczych bez łamania prawa.
Może w naszym mieście powinno wyznaczyć się miejsce legalnego graffiti?
Co o tym myślicie? Piszcie do nas.
k.sierka.cozadzien@op.pl
PONIŻEJ GALERIA ZDJĘĆ.
